Osądzanie





Ważnym aspektem pracy z energią jest brak osądu. Energia sama w sobie nie może być zła, ani dobra. Ona po prostu jest. Można pójść dalej i podchodzić tak do wydarzeń życiowych i traktować je jako doświadczenia, które poszerzają naszą wiedzę. Osądzając to, co się dzieje z energią przepływającą przez nas można jedynie zablokować jej naturalny przepływ. Ona sama w sobie wie jaki ma cel. Jeśli poddamy się jej działaniu i ma ona nam przynieść jakieś pełniejsze zrozumienie lekcji jaką ze sobą niesie, to nie może być zła, ani dobra. Jest jaka jest, bo taka właśnie jest jaka ma być w tym momencie spotkania z nią. Miłość jest tu rozwiązaniem, bo nie zawiera ona w sobie pierwiastka oceny. Miłość po prostu jest, płynie, trwa. Jeśli się boimy, że może do nas przyjść jakaś negatywna energia, która spowoduje spustoszenie w naszym życiu, to miłość jest rozwiązaniem, nie dopuści do nas niczego, co by nam mogło zaszkodzić. A jeśli robimy coś, żeby uzyskać szczęście, radość, zadowolenie a nie jesteśmy tacy po prostu, to wystarczy wrócić do miłości, która zawiera to wszystko w sobie w jednym unikalnym momencie istnienia.
Odnośnie traktowania wydarzeń życiowych jako po prostu doświadczeń przedstawia znakomicie przypowieść o ubogim starcu z wioski:


W pewnej wiosce mieszkał starzec, bardzo ubogi, ale nawet królowie mu zazdrościli, ponieważ posiadał pięknego białego rumaka, Królowie oferowali bajońskie sumy za konia, ale starzec za każdym razem odpowiadał: „Ten rumak dla mnie nie jest koniem, jest przyjacielem. Jak można sprzedać przyjaciela?”.  Pewnego poranka starzec odkrył, że konia nie ma w stajni. Mieszkańcy wioski zgromadzili się i mówili: „Ależ z ciebie głupiec. Wiadomo było, że któregoś dnia koń zostanie skradziony. Zatem lepiej było go sprzedać. Co za pech”. Na to starzec odpowiedział: „Nie posuwajcie się tak daleko w swoich słowach. Po prostu powiedzmy, że w stajni nie ma konia. To jest fakt. Wszystko inne to ocena. Czy to pech, czy też błogosławieństwo – tego nie wiem. Kto wie , co się jeszcze wydarzy?”. Ludzie śmiali się ze starca. Zawsze uważali go za lekko szalonego. Ale po kilku dniach nagle pewnej nocy koń się odnalazł. Nikt go nie ukradł, uciekł na wolność. Teraz wrócił do domu, prowadząc ze sobą dwanaście dzikich rumaków. Znowu ludzie zgromadzili się, ale tym razem powiedzieli: „Miałeś rację starcze. To nie był pech tylko prawdziwe błogosławieństwo.” A starzec powiedział: ”Znów posuwacie się za daleko. Wystarczy powiedzieć, że koń powrócił i mam teraz trzynaście koni. Któż wie czy jest to błogosławieństwo, czy nie.  Kto wie, co się jeszcze wydarzy? ”. Tym razem ludzie nie mówili zbyt wiele, ale byli pewni, że starzec nie ma racji. Pojawiło się przecież dwanaście pięknych rumaków. Czy to może nie być dobrodziejstwem?.  Starzec miał jedynego syna, który zaczął ujeżdżać dzikie rumaki. Po tygodniu spadł z konia i połamał nogi. Znów zebrali się ludzie i powiedzieli: „Znowu miałeś rację…to był pech. Twój syn stracił władzę w nogach, a był dla ciebie jedynym oparciem. Teraz jesteś biedniejszy niż kiedykolwiek”.  Starzec odpowiedział: „nie posuwajcie się zbyt daleko w swoich słowach. Powiedzcie tylko, że mój syn połamał sobie nogi. Nikt nie wie czy to pech czy też błogosławieństwo. Kto wie co się jeszcze wydarzy?”. Po kilku tygodniach kraj przystąpił do wojny i wszyscy młodzieńcy zostali siłą wcieleni do armii, pozostał tylko syn starca, ponieważ nie mógł chodzić. Wszyscy w miasteczku rozpaczali, ponieważ spodziewali się przegranej i wiedzieli, że większość tych młodych ludzi, którzy wyruszyli aby walczyć, nigdy już nie powróci do swoich domów. Przyszli do starca i powiedzieli: „Miałeś rację – to było błogosławieństwo. Może twój syn nie jest w pełni sprawny, ale jest z tobą. Nasi synowie na pewno odeszli na zawsze”. A starzec znowu powiedział: „I dalej brniecie w osąd. Wystarczy powiedzieć, że wasi synowie zostali zmuszeni do wstąpienia do armii, a mój syn pozostał w domu. Czy to dobrze, czy źle? Kto wie co się jeszcze wydarzy”.


1 komentarz: